niedziela, 7 kwietnia 2013

Rzeczy osobiste vol. 3



Spod grubej śnieżnej pokrywy tu na dole i zza grubej warstwy chmur tam na górze, nieśmiale zaczyna wyłaniać się moja ulubiona pora roku. Prognozy na najbliższy czas wydają się być całkiem optymistyczne. Chyba już czas wyciągnąć zakurzony rower, poddać go małemu przeglądowi i ruszyć w trasę. Chciałoby się ruszyć w dalszą podróż, ale na taką będę musiał jeszcze chwilę poczekać. Eh, marzenia… A tymczasem powstał kolejny zestaw moich Rzeczy osobistych, w którym znajdziecie m.in. mój ulubiony gatunek literacki, czyli reportaż, a poza tym najnowszą prasę, trochę historii i nutkę elegancji. 



1)      W kwietniowym Malemenie trochę o kuchni dyplomatycznej i patriotyzmie, tekst o człowieku, który rozdaje karty w światowym kinie, a także o młodej i samodzielnej polskiej wokalistce Meli Koteluk. 122 strony do pochłonięcia.

2)      „Wielki bazar kolejowy” przeczytałem niemalże jednym tchem. To tak, jakby wsiąść do pociągu, a wysiąść dopiero przy ostatniej stronie tego ciekawego reportażu Paula Theroux z czteromiesięcznej podróży koleją z Londynu do Japonii. W środku wrażenia z pociągów, spotkań, hoteli, opisy widoków za oknem, przekrój społeczny pasażerów, ich zachowania, przemyślenia i marzenia. To tylko z pozoru wspaniała wyprawa. Książka jest w pewnym sensie ilustracją samotności, tęsknoty za czymś czego nie udało się zaspokoić. Wyjątkowa.

3)      Zestaw ośmiu listów niemieckiego żołnierza do swojej ukochanej z czasów I wojny światowej (lata 1915-16), adresowanych na małą miejscowość pod Koszalinem,  otrzymałem kilka lat temu od ojca. Cenna kolekcja sprzed prawie stu lat oprócz wartości historycznej, niesie ze sobą spory ładunek emocjonalny.

4)      Singiel „Forever not yours” to pierwszy singiel z albumu Lifelines nieistniejącej już norweskiej grupy A-ha. Chociaż krążek pochodzi z 2002 roku, od czasu do czasu lubię go posłuchać i zanurzyć się w klimat norweskiego popu.

5)      Do pisania na co dzień służy mi narzędzie wynalezione w 1938 roku przez węgierskiego artystę i dziennikarza László Bíró, a jest nim… długopis. Co oznacza samo słowo długopis? Jest to rzecz, która pisze tak długo, aż się wypisze w najmniej odpowiednim dla piszącego momencie. Dla jednych jest to narzędzie tortur, które zmusza do pisania, a pisanie zmusza do nauki – mowa tu o uczniach, dla innych to kolejna rzecz, którą mogą zabrać do domu, bez pytania, i używać jak swojej (np. urzędnicy). Ten mój pochodzi z legalnego źródła.

6)      Aparat Smiena – marzenie PRL-u i jeden z najpopularniejszych aparatów tego okresu. Wyprodukowany w milionach egzemplarzy, skierowany głównie do amatorów, wymagał znajomości podstaw fotografii. Bez karty pamięci, wejścia USB i opcji „delete”. W dzieciństwie zrobiłem nim sporo  ujęć. Teraz jest częścią mojej kolekcji, a więcej informacji o nim w jednym z moich postów.

7)      „Gentleman – moda ponadczasowa” Bernharda Roetzela to ponad 350 stron świetnie skompilowanej wiedzy na temat mody męskiej i atrybutów współczesnego gentlemana. Mnie szczególnie zachwyca duża ilość zdjęć i rysunków. Tę otrzymaną niedawno w prezencie książkę polecam pasjonatom mody męskiej, ale i wszystkim mężczyznom zainteresowanym klasycznym i nowoczesnym stylem oraz tym, dla których ważna jest świadomość dobrego smaku.

2 komentarze:

  1. a kiedy znajde w tej rubryce jakis Twoj rysunek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, większość moich prac posłużyła jako prezenty na różne okazje, więc w domu raczej nic nie znajdę, chociaż postaram się poszukać jakiś rysunków sprzed lat, może znajdę choć jeden :)

      Usuń