sobota, 30 marca 2013

Pierwotny charakter - nowa jakość



W tym tygodniu postanowiłem przyjrzeć się nieco bliżej kolejnemu przykładowi architektury powojennego modernizmu, jeszcze kilka lat temu ogromnie zaniedbanemu, a obecnie doskonale odrestaurowanemu. Mowa tu o dworcu i stacji Stadion. Stacja kolejowa Warszawa Stadion to najstarszy przystanek PKP w stolicy.  Ponad pół wieku temu projekt budynku dworca budził zainteresowanie i skupiał uwagę architektów z całej Polski. Od roku 1955 przystanek linii średnicowej umożliwiał sprawną obsługę pasażerów oraz uczestników imprez masowych odbywających się na nowo powstałym Stadionie Dziesięciolecia. Przez wiele ostatnich lat stacja wraz z dworcem popadał w ruinę, stadion nie pełnił już swojej pierwotnej funkcji, na szczęście wraz z budową nowego Stadionu Narodowego, dworzec odzyskał swój pierwotny charakter, a stacja otrzymała nową jakość. Architekci przestudiowali dokładnie plany i rysunki pierwotnego projektu z połowy ubiegłego wieku, dzięki czemu obiekt stanowi dziś jeden z nowocześniejszych i najciekawszych punktów przesiadkowych w Polsce.


sobota, 23 marca 2013

Rzeczy osobiste vol. 2



Mamy wiosnę! Tak, w tym roku zaatakowała nas śniegiem, ale to nie ważne, zaświeciło słońce, a ono daje energię. To nic, że na dworze minus 15. Wychodzę z rana w sobotni poranek, czuję orzeźwienie, słyszę poranną ciszę. Wbrew wszelkim ostatnim przeciwnościom losu, biorę głęboki oddech i czyszczę umysł z niepotrzebnego. 
I myślę już o najbliższej przyszłości. A co się w niej zadzieje? Na pewno kolejny wyjazd na Open’er Festival! A to już za 102 dni. Czas kompletować bilety, organizować nocleg i przejazd. Poza tym oglądam właśnie całkiem dobry amerykański serial – House of Cards. Dlaczego warto go obejrzeć? Przede wszystkim dla głównego bohatera – Kevin Spacey świetnie znalazł się w roli cynicznego polityka, który znakomicie odnajduje się w brutalnym świecie waszyngtońskich politycznych rozgrywek. Nie daje szans tym, którzy chcą go skompromitować, na to, żeby złamali mu karierę. Nie jest to może tak dynamiczny i genialny serial jak Homeland, przy którym nie mogę oderwać wzroku od ekranu, ale warto go zobaczyć. A dziś kolejny zestaw moich Rzeczy osobistych, a w nim m.in. rosyjska literatura, grecki smak i kilka relaksujących nut.



1)      Piąte wydanie (rocznik 2006) młodej literatury rosyjskiej Prolog. Zbiór utworów młodych utalentowanych rosyjskich twórców różnych gatunków, zamieszczonych na  młodzieżowym portalu Prolog. W środku proza, poezja, krytyka i publicystyka. Wszystko po rosyjsku.

2)      Marcowe wydanie Malemena lubię szczególnie za wywiad z zespołem HEY – o muzyce, rodzinie, przyjaźni, życiowych wyborach. Prawda i pasja. Oprócz tego m.in. reportaż znad Gangesu – o hinduistach i ich Święcie Dzbana, boski reportaż o długowłosych – dlaczego noszą długie włosy, czy one pomagają czy jednak przeszkadzają w życiu i ich pasjach, a także jak co miesiąc świetne sesje zdjęciowe.

3)      Gdyby nie zeszłoroczny trip ze znajomymi po całej Grecji kontynentalnej, nie poznałbym tego znakomitego smaku. Likier Rakomelo powstaje z raki (grecka wódka) z dodatkiem miodu, ziół i cynamonu. Zdobyty na jarmarku produktów regionalnych w Salonikach. 27% alkoholu rozgrzewa bezbłędnie.

4)      Każdego dnia, już od kilku lat czas mija mi z zegarkiem firmy Gino Rossi. Ponad 5cm średnica koperty, biała tarcza i skórzany pasek. Gdyby jeszcze mógł odmierzać wolniej czas (ten wolny), byłoby doskonale.

5)      Biały, gładki kamień, zabrany podczas wspomnianego wcześniej tripu, z plaży w jednej z najpiękniejszych krain Grecji – półwyspu Mani. Kamienista plaża pokryta tymi kamieniami znajduje się przy zboczach wypełnionej wodą jaskini Dirou, którą zwiedzaliśmy łódką. Niezapomniane wrażenia.

6)      Aparat Kodak Duo 620 (Series II) wyprodukowany przez niemiecki oddział firmy Kodak w latach 1937-1939. Solidny i trwały. Więcej o nim, w jednym z moich poprzednich postów.

7)      Już od kilku lat, bo krążek ATB „No silence” został wydany w 2004 roku, za każdym razem gdy słucham tego albumu, czuję się jakbym wyruszał w daleką podróż. Niesamowite doznania i uczucia. Andre Tannenberg karmi nas fascynującymi efektami natury, zniewalającymi wokalami, trance’owymi i ambientowymi dźwiękami. Niebiańsko-zmysłowa muzyka.

niedziela, 17 marca 2013

Przez szybę


Kolejna wiosna za pasem. Weekend okazał się tym razem słoneczny. Niewiele myśląc wziąłem aparat w rękę. Przedwiosenne, jeszcze mroźne, lecz słoneczne powietrze pełne jest krążących pomysłów na nowe spojrzenia. Zajrzałem tym razem przez szybę do jednego z budynków powstałych w latach 70. ubiegłego wieku. Wydawałoby się, że obiekt ten ze względu na widoczne zużycie materiałów zarówno elewacyjnych jak i wyposażenia wnętrza nie nadaje się do adaptacji na jakiekolwiek cele. Ja jednak uważam, że posiada spore walory architektoniczne. Otwarte przestrzenie, czytelny układ wnętrza, dogodna komunikacja, pozwalają na dowolną adaptację.  Zobaczymy jaki los czeka ten jeden z coraz mniejszej liczby istniejących przykładów nurtu modernistycznego w polskiej architekturze. Liczę, że zostanie z nami…

 

sobota, 9 marca 2013

Rzeczy osobiste vol. 1



Nowy dział w moim blogu - Rzeczy osobiste, powstał z myślą o tym, aby przedstawić rzeczy, które mnie otaczają, których używam. Znajdą się tu opisy i minirecenzje magazynów, książek, które czytam, muzyki, której słucham i innych przedmiotów, których używam na co dzień, bądź na specjalne okazje. Możliwe, że te minirecenzje przydadzą się Wam przy wyborze np. książek do przeczytania, czy kupnie upominków dla Waszych znajomych. A już dziś pierwszy zbiór Rzeczy osobistych.



1)      Najnowszy numer MONITOR Magazine, od niedawna jednego z moich ulubionych magazynów o designie, biznesie, kulturze, stylu, podróżach i kuchni. A w środku  wywiady, reportaże i felietony. W numerze m.in.  wspomnienie Oscara Niemeyera – jednego z XX-wiecznych bogów architektury, diagnoza problemów polskiej grafiki użytkowej, raport o rynku kawowym w Polsce, a także krótki tekst o fotografii analogowej i przekazywaniu smaku i chwili obrazem.

2)      500 Cameras to przepięknie wydany przewodnik przedstawiający 170 lat fotograficznych wynalazków. Todd Gustavson – kustosz muzeum George Eastman House w Rochester w Stanach Zjednoczonych – prezentuje część kolekcji obejmującej zabytkowe dagerotypy, aparaty miechowe, szpiegowskie i wiele innych. Książka ta, którą dostałem w prezencie od moich przyjaciół, pokazuje niezwykły rozwój technologiczny w dziedzinie fotografii. Jedna z ulubionych.

3)      Mała butelka J&B Rare, jasnobursztynowej szkockiej whisky, stworzonej przez Giacomo Justerini i Alfreda Brooks’a, produkowanej od lat 30. XX wieku. Charakterystyczna zielona butelka z żółtą etykietą i czerwonym napisem, bierze pod swoje skrzydła wiele imprez, co w pewnym stopniu przyczyniło się do popularyzacji tego trunku w Polsce. Nieotwarta czeka na spróbowanie.

4)      Jednym z urodzinowych (zeszłorocznych) prezentów, które dostałem, jest najnowsza płyta HEY - „Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan”. Oryginalnie wykonany album, w szkolnym stylu. Oprócz znakomitej płyty w pudełku znalazłem m.in. ołówek z logo HEY i teksty piosenek w towarzystwie ciekawych zdjęć. Nosowska i jej charyzma, wyjątkowo pozytywne teksty (w obliczu całej twórczości), sprawiają, że ten album według mnie zasługuje na wysoką ocenę. Polecam kawałek „Bez chorągwi”.

5)      Na wiosenną sesję w plenerze czeka czechosłowacka lustrzanka Flexaret z przełomu lat 40. I 50. XX wieku. Więcej o aparacie przeczytać możecie w jednym z moich postów na blogu http://vatoslocoss.blogspot.com/2013/01/z-mojej-kolekcji-flexaret-iiia.html. Zdobyty na allegro.

6)      Dwa ołówki z kamieniami Swarovskiego, dołączone do jednego z wydań firmowej gazetki, do dziś budzą we mnie mały uśmieszek. Kto wpadł na pomysł, żeby ołówki wykańczać kamieniami. Do codziennych notatek nadają się znakomicie.

7)      Telefon, którego używam. Minimalistyczny design, nieprzeładowany bajerami, odpowiednia wielkość. Ma mi służyć do dzwonienia, smsowania, jako kalendarz oraz notatnik. Odkrywam też zalety innych aplikacji, ale nie w nadmiarze.

8)      Perfumy, których aktualnie używam. Zara Man Limited - mała buteleczka, świetny i całkiem trwały zapach (kombinacja piżma, ziół i ambry), a dodatkowo dosyć niska cena.