Zima niepostrzeżenie mija, ale śniegi jeszcze nie topnieją. Mróz
bez wytchnienia pod płaszcze się pcha. Zasmarkane dzieciaki biegają dokoła,
łapią ostatnie chwile wolnych dni. Bez wytchnienia. Czerwienieją policzki.
Rękawiczka grzęźnie w śniegu. A one biegną dalej. Z góry na dół. Zjazd.
Wspinają się po stromym stoku. I znowu. Zjazd. I tak w kółko. Aż słyszą
wołający głos… Nie liczą czasu. To jeszcze tylko raz, no może dwa!