niedziela, 16 czerwca 2013

Rzeczy osobiste vol. 6



Zacząłem już wsłuchiwać się w rytmy, które za niecałe trzy tygodnie usłyszę w o wiele większym formacie. Do Heineken Open’er Festival pozostało 16 dni. Kupiłem bilet, więc jestem już gotowy na wyjazd pełen nieopanowanych brzmień. W sumie to prawie gotowy. Nie mam jeszcze najważniejszego – kaloszy. A te przydają się niebywale w nadmorskim klimacie, pełnym niezapowiedzianych atmosferycznych wyładowań.

W końcu wsiadłem też na rower i ruszyłem za miasto, przez pola i łąki, w celu doświadczenia niepowtarzalnego kontaktu z przyrodą. Dopadła mnie horda komarów. Sami wiecie co było potem. Ale było warto. Pozamiejskie cisza i spokój, zmącone jedynie śpiewem leśnych ptaków, dają szansę chociaż na chwilę zapomnieć o codziennym ryku silników i hałasie ulicznych potoków.

W tym tygodniu zachęcam Was do obejrzenia kolejnej porcji moich rzeczy osobistych. Oprócz tego, że na sklepowych półkach pojawiły się nowe numery moich ulubionych magazynów – Monitor Magazine oraz Malemen, które polecam w szczególności za świetne artykuły, rewelacyjne zdjęcia i pierwszorzędną szatę graficzną, to z szafy wyciągnąłem też kilka pamiątek przypominających dawne czasy – sporo tu lat 90. Sami zobaczcie.



1)      Czerwcowy MALEMEN to jak zwykle świetna porcja niezwykłych spotkań z wartościowymi bohaterami, skupionymi wokół pytania o sens życia. Inspirujący wywiad z Mamedem Chalidowem, zawodnikiem MMA, opowiadającym o swoim wewnętrznym dżihadzie, ostatnia rozmowa z Markiem Jackowskim, twórcą Maanamu, który zdążył ze wszystkim na czas, a także przybliżenie postaci Urszuli Grabowskiej, polskiej aktorki filmowej i teatralnej, od której wzroku nie sposób oderwać.

2)      Wyprodukowany w latach 1926-1934 Vest Pocket Kodak model B. Przedwojenna myśl techniczna. W mojej kolekcji od ponad roku. Więcej o nim w tym artykule.

3)      Przenośny dysk twardy marki PQI. Niewielki i lekki. Pomieści sporo danych, muzyki, zdjęć, choć w dobie dzisiejszej technologii, wirtualnego miejsca zawsze zbyt mało.

4)      Urodzinowe wydanie Monitor Magazine to kulinarna uczta dla miłośników design’u, kultury, stylu, podróży i kuchni. Eksperymenty redaktora naczelnego – Sebastiana Kustry, są coraz bardziej zaskakujące i interesujące. W tym numerze znajdziecie m.in. rozmowę z papieżem architektury - Helmutem Jahn’em, artykuł o najcenniejszej marce świata, debiutującej aktualnie w Polsce, felieton Andy Rottenberg, o tym, dla kogo urządzona jest Warszawa, a także opis kulinarnych odkryć nad Narwią.

5)      Scyzoryk, który dostałem od mojego pradziadka w latach 90. Jedyna po nim pamiątka. Służył mu w trakcie wypraw na grzyby. Wartość sentymentalna.

6)      Kieszonkowa zapalniczka z logo papierosów Camel, wyprodukowana w Hiszpanii, przez firmę Flamagas. Prawdopodobnie lata 90.

7)      Drewniana fajka z czarnym, ebonitowym ustnikiem. Dla palaczy.

8)      Jurajski browar PINTA oferuje nie lada gratkę dla miłośników piwa. Jeśli macie ochotę na ciastko z gorzką, czarną czekoladą, posypane płatkami owsianymi i chcecie poczuć kojący aksamit treściwego stoutu, spróbujcie piwa „dobry wieczór”. W zapachu zdecydowana kawa, palonka i gorzka czekolada. 4,5% alkoholowej przyjemności.

9)      Stanisław Jankowski, cichociemny, w powstaniu warszawskim dowódca plutonu „Agaton” stworzył jeden z najciekawszych pamiętników z okupacyjnej Warszawy. „Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie” to pozycja trzymająca w napięciu jak najlepsza powieść sensacyjna. Dwa tomy niesamowitej lektury.

10)   Drugi solowy album Kasi Nosowskiej – „Milena”, wydany w marcu 1998 roku. Połączenie trip-hopu, drum’n’bassu oraz rocka alternatywnego. Kaseta to istna pocztówka z przeszłości ze znakiem jakości końca lat 90.

11)   A w nawiązaniu do Open’era, to nie mogłem się ostatnio powstrzymać przed zdobyciem breloczka marki Heineken, która firmuje festiwal. Udało mi się to z pomocą koleżanek z pracy. Kobiecy wdzięk działa.

2 komentarze:

  1. Łukaszu, post jak zwykle jest mi oazą na bezkresnej, intelektualnie nieinspirującej pustyni internetu. Do breloka dołączy niebawem najbardziej aktualna smycz z Kosakowa, która - w co głęboko wierzę - niezdyskryminowana (co szczególnie warte podkreślenia z racji jej żeńskiego rodzaju versus dzisiejszy numer 11) zagości w jednej z kolejnych odsłon sygnowanych numerami 7+. Mam nadzieję, że dobrze zapamiętałeś miejsca stacjonowania hord leśnych krwiopijców i za niespełna 6 dni uda nam się uniknąć zmasowanego ataku tychże kreatur. Gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łukaszu, dzięki za ten jakże sympatyczny i pełen szczerych (jak śmiem mniemać) opinii komentarz. Masz rację, smycz stanie się niezwykle przydatna już za niedługo w jednym z kolejnych postów, o ile uda mi się ją ochronić przed błotnistym podłożem, jednego z najbardziej wyczekiwanych festiwali :) W kwestii starcia z uzbrojonymi kreaturami, czającymi się w leśnych gąszczach, myślę, że nie łatwo będzie wygrać, lecz obiecuję że walka będzie na śmierć i życie. Rzecz jasna - ich śmierć... Pozdrawiam! :)

      Usuń