Bezchmurne niebo, słońce. Miałem wyjść rano i zrobić kilka
zdjęć w parku niedaleko. Wyszedłem koło południa. Niestety, pojawiły się chmury
i cały plan legł w gruzach. Ale skoro znalazłem się tam, nie chciałem wracać z
pustymi rękami. Trochę krzaków, parę przewalonych drzew, zieleń mchu i gołe
konary. W pustym parku byłem tylko ja. Głuchą ciszę przerywały śpiewy ptaków
siedzących między gałęziami i szelest zeschniętych liści przeczesywanych
dziobem przez kosa. Przedwiośnie trwało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz