niedziela, 2 listopada 2014

Z piaskiem w butach. Gdańsk



Kto by się spodziewał, że jeden z październikowych, jesiennych już weekendów przywita mnie w Gdańsku tak znakomitą pogodą. Samolot podchodził do lądowania, a ja, zanim dotknęliśmy kołami płyty lotniska spojrzałem jeszcze przez okno na rozświetlony latarniami Gdańsk.  Sądziłem, że miasto po sezonie będzie świecić pustkami, jednak pogoda spłatała figla i Długi Targ wypełniony był prawie po brzegi przybyszami z różnych zakątków Europy.

Knajpy raczej zapchane były ludźmi, ale udało się spróbować pieczonego dorsza, który okazał się rewelacyjny, odwiedzić muzeum polskich zabawek z lat PRL-u, w którym wspomnienia zaparły dech w piersiach, wspiąć się na wierzę mariackiego kościoła, no i przede wszystkim zobaczyć morze jesienią.

Dodatkowo trzy godziny - co okazało się zdecydowanie za krótko - spędzone w Europejskim Centrum Solidarności w stoczni. Rewelacyjne miejsce. W dalszym ciągu jestem pod jego wielkim wrażeniem. Punkt obowiązkowy na mapie Gdańska do odwiedzenia i zapoznania się z historią Solidarności i stoczniowców. Więcej o nim w jednym z kolejnych postów.

Było też molo w Sopocie. Dla mnie pierwszy raz w życiu. Słońce, krzyczące mewy i szum morza. Obowiązkowo złapane gofry z bitą śmietaną i borówkami. A potem samolot znowu wzniósł się w powietrze. Szybki powrót po dwóch fantastycznych wieczorach. Został jeszcze piasek w butach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz